Fakty, mity i inne :)

Planszowe gry kooperacyjne są stosunkowo słabo znane w Polsce (wyjątek stanowi grono młodzieży i dorosłych grających w planszówki). Z tego powodu można się spotkać z różnymi opiniami, wątpliwościami czy stwierdzeniami, na które spróbuję odpowiedzieć poniżej.

1. Gry kooperacyjne są nudne.
Gry kooperacyjne są takie jak inne gry - tzn. są lepsze i gorsze, odpowiadające nam mniej lub bardziej. Często jednak słyszy się, że są nudne, ponieważ nie wywołują takich emocji jak gry oparte na rywalizacji. Trudno się do tego jednoznacznie ustosunkować. Uczestnicy walczą nie ze sobą, ale z zagrożeniem zewnętrznym czy z wyzwaniem. Z moich obserwacji wynika, że taka gra jest dla dzieci ekscytująca. Być może wszystko zależy od tego, jak przedstawimy najmłodszym sytuację wyjściową, historię stanowiącą oś gry i czy dla nas samych ta historia jest atrakcyjna :).

2. Gry kooperacyjne się nie sprawdzają.
Zdarza się, że chcemy wypróbować grę kooperacyjną z dziećmi, ale one jakoś ("Jak na złość!" ;) ) zupełnie nie rozumieją jej filozofii. Tak jak np. w grze Max The Cat, w czasie której chcą koniecznie ustalić, kto jest którym zwierzątkiem uciekającym przed kocurem. Gra się kończy, a uczestnicy się pytają: to kto wygrał? Czy to jednak faktycznie jest dziwne? :) W końcu są przyzwyczajone do gier innego typu. Jeśli kilka razy powtórzymy rozgrywkę (gdy dzieci będą miały na to ochotę) i przypomnimy zasady, zobaczymy, że maluchy zaczynają się w niej świetnie odnajdywać. Każda kolejna będzie już przyjmowana z większym zrozumieniem! :)

I jeszcze informacja dotycząca pracy z grupą:
Zarówno belgijskie stowarzyszenia aktywne na polu promowania gier kooperacyjnych: Uniwersytet Pokoju w Namur i De Bouche à Oreille, jak i np. Delphine Druart i Michelle Waelput, autorki książki Coopérer pour prévenir la violence (2009), rekomendują poprzedzenie gier kooperacyjnych różnorodnymi aktywnościami, mającymi na celu zbudowanie solidarnej grupy, której członkowie mają zaufanie do siebie samych i do pozostałych uczestników, i w której każdy się dobrze czuje.

3. Gry kooperacyjne są za trudne dla małych dzieci.
Z relacji nauczycieli wychowania przedszkolnego czy animatorów z Francji, Belgii i Kanady* wynika, że dzieci rozumieją zasady gier bez rywalizacji. Świadczy o tym bogaty zbiór literatury, artykułów i prezentacji opisujący doświadczenia pedagogów oraz imprezy dla przedszkolaków poświęcone grom kooperacyjnym (np. w 2013 "24 heures de la maternelle" w departamencie Sarthe we Francji). 
Delphine Druart i Michelle Waelput zalecają wręcz, aby gry kooperacyjne wprowadzać od jak najmłodszych lat, gdyż pozwalają one m.in. na zminimalizowanie konfliktów wśród najmłodszych.

*W chwili obecnej dotarłam do publikacji tylko z tych krajów.

4. Tylko gry kooperacyjne są wartościowe.
Wartościowe są gry kooperacyjne i niekooperacyjne. Pascal Deru w swojej ksiażce Le jeu vous va si bien (2006) przedstawia listę najciekawszych według niego gier, dostępnych na rynku lub historycznych. Wszystkie łączy przyjemność grania, ale różni mechanika: są to gry pamięciowe, "magiczne", logiczne, kooperacyjne, ze światłem itd. 

Gra na zimowe wieczory, Das märchenhafte Waldschattenspiel, http://waldorfshop.eu/das-marchenhafte-waldschattenspiel.html

Deru podkreśla, że najważniejsze jest opanowanie umiejętności przegrywania i wygrywania. Ta umiejętność jest potrzebna do bezkonfliktowego zakończenia gry opartej na współzawodnictwie. Gry kooperacyjne są natomiast świetnym środkiem, aby tę umiejętność rozwinąć.

  5. Gry kooperacyjne są "podejrzane" ideologicznie.
I pewnie lansowane przez jakąś sektę, lewaków czy anarchistów. Erreur. Gry kooperacyjne nie są związane z żadnym ruchem religijnym czy politycznym. Są np. wykorzystywane we francuskich przedszkolach, które z założenia są laickie i apolityczne. Faktem jest jednak, że są związane z konkretnymi poglądami na wychowanie czy funkcjonowanie w społeczeństwie, zgodnie z którymi ludzie powinni potrafić ze sobą współpracować (lub ocenić, że współpraca nie jest możliwa) oraz rozwiązywać konflikty bez przemocy.
Z gier kooperacyjnych korzystają stowarzyszenia w Belgii czy Francji działające na rzecz pokoju. Wspominał też o nich niedawno np. Przewodnik Katolicki.

6. Gry kooperacyjne nie pasują do dzisiejszego społeczeństwa.






7. W życiu powinniśmy tylko współpracować.
Tu pewnie spotkamy się z wieloma teoriami. Mnie najbardziej przekonuje stanowisko psychoterapeuty François Paul-Cavallier (2011), który mówi, że kooperacja nie jest ideologią opartą na braku przemocy ("Trzymanie komara pod moskitierą? [To] ustanowienie hipokryzji cnotą!"). Współpraca ma sens wtedy, gdy możemy ją wybrać, jest jednym z możliwych rozwiązań, nie zawsze jest adekwatna do sytuacji, czasem wręcz niewskazana. Nie jest też podporządkowaniem się i przyjmowaniem ciosów.

Współpracę (w grze i w życiu) będziemy mogli wybrać tylko wtedy, gdy będziemy wiedzieli, że taki typ relacji istnieje! Warto więc z nią oswajać (siebie i innych) np. poprzez beztroskie i wesołe rozgrywki gier kooperacyjnych. Co to da? Np. to, że dziecko projektując swoją własną grę, zapyta uczestników: to jak chcecie grać – przeciwko sobie czy razem ze sobą? Zna różne opcje i dodatkowo proponuje graczom wybór. O to właśnie chodzi! A to sytuacja z życia wzięta :).
Gra o potworach, w której gracze mogą wygrać współpracę lub rywalizację (projekt 7-latka)
8. Gry kooperacyjne dla dzieci są zbyt drogie.
W większości przypadków gry są faktycznie drogie. Przyczyną tego może być to, że są to często licencje zachodnich wydawnictw lub gry są dostępne jedynie w zachodnich sklepach. Ale są i wyjątki: piękne pudełko z grą Potwory do szafy można dostać za niecałe 30 złotych. Jeśli poszukamy na Allegro. W jednej z sieciowych księgarń widziałam tą samą gre za 69 złotych... Zawsze można też pokusić się o przygotowanie swojej własnej gry domowymi sposobami. Jak to może dać efekt? Kliknij tu, aby obejrzeć prezentację ze zdjęciami imponujących gier wykonanych przez nauczycieli i dzieci z francuskich przedszkoli (w drugiej części dokumentu).

9. Trudno o zakup gier kooperacyjnych dla dzieci w Polsce.
Nie ma ich tyle, co na Zachodzie, ale jest dużo lepiej niż pierwotnie myślałam :). Okazuje się, że w polskich sklepach są: i gry kanadyjskie, i amerykańskie, i niemieckie, i francuskie (szukam dalej!). Być może nie zawsze leżą na ladzie oraz nie są jednoznacznie opisane jako "kooperacyjne", ale są :).
Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mieli w sklepach też takie regały tylko z grami kooperacyjnymi :). 

Regał z grami kooperacyjnymi dla dzieci, dodatkowo kilka takich gier na stole. Sklep Casse-Noisettes, Bruksela.
10. Dlaczego na blogu opisywane są nie tylko gry kooperacyjne?
Gry kooperacyjne nie funkcjonują w pustce, wchodzą w skład dynamicznie rozwijającego się rynku gier planszowych. Staram się testować gry różnego typu i zastanawiać nad tym, co dają graczowi poszczególne tytuły, które z nich cieszą się największą popularnością i dlaczego, oraz jak postępują gracze, którzy znają zasady gier kooperacyjnych, a grają w gry oparte na rywalizacji (czy konfliktów jest mniej? – dotyczy to przede wszystkim dzieci).

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy artykuł. Niestety, gry kooperacyjne są nierozpowszechnione i niedoceniane w Polsce

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Agato, jest coraz lepiej :). Gry kooperacyjne np. dla dzieci są już wydawane w Polsce przez największe wydawnictwa. Może to jeszcze nie to co w Belgii i we Francji jakiś czas temu (cały nurt edukacyjno-popularyzatorski), ale to się zmieni :).

    OdpowiedzUsuń