Gry-zabawy kooperacyjne
W kulturze zachodniej* pojawiły
się na początku lat 70-tych w Stanach Zjednoczonych. Promował je ruch New Games, m.in. poprzez organizowane
„turnieje” (wspólne rozgrywki), które gromadziły nawet do 10 tys. osób. Na
jednym z turniejów została zorganizowana np. zabawa z prawdziwym spadochronem.
 |
Jeden z turniejów Nowych Gier, zabawa z prawdziwym spadochronem |
Chusta KLANZY, którą możemy kupić dziś w
Polsce, to właśnie ten zmodyfikowany spadochron, szyty już specjalnie z myślą o
zabawach kooperacyjnych. Co ciekawe nasza „chusta” w języku francuskim i
angielskim nadal nosi nazwę „spadochronu” (ang., fr. parachute), który przypomina już tylko częściowo. Amerykańskie Nowe
Gry były zarówno oparte na rywalizacji, jak i na kooperacji. Kanadyjczycy
wybrali tylko te drugie i zaczęli je wprowadzać do swoich szkół. W latach
80-tych dotarły one do Europy (np. do Niemiec i Belgii).
* Terry Orlick udowadnia w swoich
książkach, że w niektórych kulturach grami tradycyjnymi są właśnie te oparte na
współpracy, a nie na rywalizacji.
Kooperacyjne gry planszowe
Prekursorami kooperacyjnych gier
planszowych byli również mieszkańcy Ameryki Północnej: Kanadyjczyk Jim Deacove
i Amerykanin Ken Kolsbun. Deacove pierwsze z nich opracował na początku lat
70-tych, a Kolsbun w drugiej połowie lat 70-tych. W tym samym czasie gry oparte
na współpracy zostały opublikowane także w Niemczech przez wydawnictwo Herder
Spiele.
 |
"Historyczna" gra w kotka (Max The Cat, 1986), autorstwa Deacove'a |
Obecnie planszowe gry kooperacyjne dla dzieci wydają na świecie m.in. Peaceable Kingdom, Family Pastimes, Sunny Games, Haba, Selecta, Djeco, Ravensburger, Beleduc; w Polsce Granna, G3, Trefl itd. Gry Sunny Games (na licencji Family Pastimes) można zakupić na polskiej stronie Bee Montessori. Z listą gier dostępnych w naszym kraju i opisanych na blogu można się zapoznać tutaj.
 |
Zakazana wyspa (Mat Leacock, 2010, Rebel.pl) |
Takie zabawy zawsze zbliżają i dają wiele radości.
OdpowiedzUsuńI zdecydowanie zacieśniają więzi :)
OdpowiedzUsuńOch, cieszę się, że nie jestem jedyną osobą, która w to wierzy :).
Usuń