sobota, 4 lipca 2015

"Budowa zamku" – wakacyjny hit... dla dorosłych ;)


Budowa zamku (Dominique Ehrhard, 2013, Fox Games), źródło
Na Targach Książki w Warszawie wpadły mi w oko dwie pozornie podobne do siebie gry dla dzieci: Drapacze chmur (Łukasz Woźniak, Egmont), opisane niedawno na Wokół planszy, i Budowa zamku (Dominique Ehrhard, Fox Games). Obie publikacje zilustrował Maciej Szymanowicz, a ja po prostu uwielbiam jego sposób rysowania: taki "plastyczny", z przymrużeniem oka. Niby dla dzieci, ale nie dziecinny – przyciąga i bawi też dorosłego. Grafika rzecz jasna nie było jedynym kryterium atrakcyjności gier. Spodobały mi się proste reguły i możliwość "budowania" z kart.
Drapacze chmur (Łukasz Woźniak, 2015, Egmont), źródło

Na razie, dosłownie w ostatniej chwili przed wyjazdem na wakacje artystyczno-growe, kupiłam Budowę zamku. Co się okazało – grę zmonopolizowali dorośli, czasem z 10-latką, natomiast dla 6-latka była za trudna. Dlaczego? Przejdźmy do opisu.

Jak to wygląda?
W niewielkim, bardzo ładnym i porządnym pudełku znajduje się kolorowa wypraska, a w niej 45 kart i 4 większe prostokąty z wieżami i cyfrą 1. Te ostatnie wydrukowano na grubej tekturze. Mniejsze karty zrobione są niestety z dość cienkiego papieru. Wydaje mi się, że jest on bardziej delikatny od standardowych kart do gry, łatwo zginają się ich rogi. Po raz pierwszy rozważam zakupienie koszulek ochronnych, gdyż obawiam się, że karty mogą nie przetrwać próby czasu.

Prezentacja gry na targach, wkrótce lepsze zdjęcia (część aparatu została na wakacjach :P)
Karty są dwustronne. Na ich tyle widnieje wizerunek zamku w budowie, taki sam jak na pudle. Na przodzie mamy kawałek muru z czytelną i wyraźną liczbą od 2 do 46 (każdy numer występuje tylko raz), niebo z chmurkami, ewentualnie rysunek księżniczki, rycerza, króla, królowej, czarnoksiężnika, wieży, armaty, wron.

Prezentacja gry na targach
W pudle jest także bardzo dobrze przygotowana instrukcja z dwoma wariantami gry.

Jak grać?
Wersja podstawowa
  • Gracze wybierają tekturową wieżę, która będzie początkiem ich "zamku" (budowla wygląda raczej jak mur obronny, ale nie ma to znaczenia). Wieże różnią się między sobą tylko kolorem flagi.
  • Małe karty są mieszane numerami do dołu i rozkładane jak do memory w kilku rzędach.
 
Na początku rozkładamy 45 kart
  • Gracze po kolei odkrywają karty (każdy po jednej) i dokładają je do swoich zamków po prawej stronie, pod warunkiem, że liczba na karcie jest większa od numeru na poprzedniej karcie. Czyli po karcie nr 8 nie możemy dołożyć karty nr 4, możemy dołożyć np.: 9, 15, 32, 44.
  • Jeśli nie możemy zabrać karty lub nie chcemy, gdyż jest np. zbyt wysoka, zakrywamy ją.
  • Pierwsza osoba, która ułoży zamek z 10 części, wygrywa i rozgrywka się kończy.
Jest jeszcze taka dodatkowa i sprytna reguła, zgodnie z którą, jeśli ktoś odkryje kartę, której żaden z uczestników nie jest już w stanie dobrać, odkłada ją na bok.

Wersja rozszerzona
Wygląda podobnie, z tym że gra się na punkty. Innymi słowy ukończenie zamku nie jest w niej równoznaczne ze zwycięstwem.
  • Za każdą kartę zamku dostaje się punkt.
  • Karta z królem i królową to 3 punkty.
  • Karta z księżniczką – 1 pkt, rycerzem – 1 pkt, para rycerz i księżniczka w zamku – 1 pkt.
  • Karta z czarnoksiężnikiem – 0 punktów, ale w jednej z następnych tur możemy włożyć w nasz mur niższą kartę (między odpowiednie karty).
Co o tym sądzić?
  • Gra wymaga umiejętności porównywania liczb do 46, czyli określania, która z nich jest mniejsza, która większa, a także szacowania, z jakiego przedziału możemy dobierać, liczenia, ile kart nam brakuje itd. (Dodatkowo warto patrzeć na to, co mają inni i ich ewentualnie blokować, ale powiedzmy, że bez tego dałoby się grać). Dziecko musi sobie z tym dobrze radzić, aby nie męczyło się w czasie rozgrywki. W naszym przypadku nawet jeśli pomagaliśmy 6-latkowi, to po pierwszej partii nie chciał grać więcej.
  • Granie w 2 dorosłe osoby jest ciekawe tylko w momencie zamroczenia czy maksymalnego zmęczenia :D. Dlatego że to jest zwykłe przypadkowe dobieranie i w zasadzie niczego nie trzeba pamiętać, kart jest w bród. Być może trzeba zostawić np. tylko 30 kart, aby było się, o co bić.
  • Gra w 3 lub 4 osoby (dorośli, starsze dzieci) jest świetna: zabawna, szybka, ze zwrotami akcji, wymaga obserwacji zamków innych graczy, minimum refleksji i strategii oraz zapamiętania położenia choć kilku kart. I wersja podstawowa i rozszerzona jest interesująca, każda z nich ma inny cel i wymaga innego podejścia.
  • Po otwarciu pudełka miałam taką myśl, że grę można w zasadzie zapakować jak talię do kart i obniżyć cenę. Wydaje się, że Rosjanie tak ją sprzedają. Ale z drugiej strony Budowa zamku jest tak fajnie i tak ładna, że warto było wydać te 30 zł.

Rosyjska wersja gry, źródło
Historia
  • W instrukcji przeczytamy, że wyjściowa gra nazywała się KUI-KUI, nie znalazłam niestety informacji o niej w necie.
  • Z boardgamegeek wyczytałam, że matką Budowy byli francuscy Zacrobates (2000, Tilsit), co po polsku znaczy Akrobaci.
Zacrobates, źródło
Zacrobates, źródło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz